Nie podlega wątpliwości to, iż ostatnia prosta kwalifikacyjnych zmagań do światowych mistrzostw ze strony polskiej kadry była zaskakująco przeciętna. Wprawdzie polscy zawodnicy zapewnili sobie udział w barażach, lecz z za dużą obojętnością podeszli do rozgrywki z reprezentacją Węgier. Nie byliśmy rozstawieni przy rozlosowaniu barażowych pojedynków, gdyż nie uniknęliśmy porażki. Wylosowaliśmy stosunkowo prostą barażową ścieżkę więc mamy jednak dużo szczęścia. Pierwszym przeciwnikiem graczy z Polski okazała się rosyjska kadra narodowa, która na zeszłych światowych mistrzostwach zdołała awansować do 1/4 finału. Dla graczy szkoleniowca Stanisława Czerczesowa był to bez najmniejszych wątpliwości fenomenalny rezultat, jednak po tym turnieju ich dyspozycja nie prezentowała się na tyle dobrze. Między innymi z tego powodu możemy liczyć na to, iż damy radę zdobyć kwalifikację do meczu finałowego turnieju barażowego o miejsce na mundialu w Katarze.
Na trenera polskiej kadry narodowej Sousę chwilę przed rozlosowaniem barażowych oponentów spadła spora krytyka za skład, który postanowił wypuścić w starciu z węgierską kadrą. Duże grono specjalistów przed ważnymi starciami rozmyślało o tym, żeby sięgnąć po zupełnie nowego trenera. Mimo tego stołek Sousa zachował i trzeba podkreślić, że miał w losowaniu bardzo dużo szczęścia. Uniknęliśmy choćby bardzo ciężkiej walki z kadrą narodową Włoch, a więc aktualnymi mistrzami Starego Kontynentu. Jeżeli uda się nam pokonać zespół Rosji to w ostatnim pojedynku toczyć bój będziemy na Stadionie Narodowym ze zwycięzcą półfinału pomiędzy szwedzką drużyną, a czeską drużyną. Spotkanie z graczami Szwecji byłoby idealną okazją do zrewanżowania się za przegraną rezultatem dwa do trzech na Euro 2020 i to nie podlega żadnej wątpliwości. Należy zrozumieć to, że starcie z zespołem narodowym Rosji nie będzie dla naszych reprezentantów łatwe. Drużyna Polski musi się wspiąć na wyżyny własnych zdolności futbolowych jeżeli nadal chcemy marzyć o awansowaniu na mundial w Katarze.